Dekoracje z dyni
W tym roku nie brakuje mi pomysłów na dekoracyjne zastosowanie dyń. Sama siebie tym zaskakuję, bo aura powinna raczej deprymować. Nie należę do miłośników jesieni, pluchy, ciemności o godzinie piętnastej i koloru pomarańczowego ;). Pewnie dlatego przychodzą mi do głowy pomysły mniej oczywiste jak na tą porę roku przystało. Ostatnio czytałam na temat psychologii barw i podobno to, jakie kolory lubimy odzwierciedla nas samych. Oczywiście kolory mają również wpływ na nasze samopoczucie. Moje dzisiejsze jest lazurowo-lawendowe z czarnym dodatkiem :).
Malowane dynie
Materiały:
- dynie
- farby akrylowe lub kredowe – tablicówka
- złotol
- pędzle
Do kompozycji kwiatowej w dyni potrzebujemy jeszcze:
- gąbka florystyczna
- folia spożywcza lub woreczek foliowy
- kwiaty / susz
W pierwszej dyni ( hokkaido ) wycięłam kapelusz, wydrążyłam miąższ.
Dynie można malować farbami akrylowymi lub kredowymi. Przy czym, jeśli dekoracja ma stać na zewnątrz, to lepiej wybrać akrylowe. A jeśli jednak kredowa, to trzeba zabezpieczyć ją warstwą lakieru. Możecie też wykorzystać resztki zbędnych farb.
Pierwszą dynię pod kompozycję kwiatową pomalowałam dwiema warstwami farby kredowej w kolorze lazur, a ogonek „Złotolem”. O złotolu pisałam przy okazji wpisu „dynie w złocie”. Nadaje powierzchniom iście złotą powłoką. W osiedlowym sklepie budowlanym kosztował 14zł.
Druga dynię (olbrzymią ) pomalowałam farbą tablicową. Ogonek również na złoto.
I w tym momencie przerwa na wyjazd do Warszawy. Z pomalowanymi dyniami pojechałam opowiadać w Czwórka – Polskie Radio o dekoracjach z dyń. Tutaj nagranie z naszych robótek.
Pewnie myślicie, że jeśli telewizja kłamie, to i radio również ;). Błąd !!! Nie wiem jak telewizja ale w radio podczas programu faktycznie malowaliśmy dynie. Oto dowód.
Jedno na pewno nie jest plotką. Niektórym gwiazdom sodówka uderza w dynię ;). Moje pomalowane gwiazdy zostały w studio i dumnie dekorują studio radiowe. Mnie zaś zostało kupić i pomalować kolejne, z mniejszymi aspiracjami ;).
Gąbkę florystyczną przycięłam tak, żeby mieściła się w dyni. Do suchych kompozycji jest specjalna gąbka sucha ( w kolorze szarym ). „Mokrą” wkładamy do dużego naczynia z wodą i dajemy jej czas na nasiąknięcie wodą. Nie dociskamy, tylko czekamy aż sama będzie na tyle wypełniona wodą, że zatonie.
Wnętrze dyni wyłożyłam folią spożywczą i włożyłam mokra gąbkę.
Mokra gąbka jest miękka i łatwo układać w niej rośliny. Natomiast nie należy jej gnieść, dociskać. Układamy przycięte kwiaty ( końce przycinamy pod katem 45 stopni ). Zaczynamy od środka ku bokom. Jeśli wsadzimy łodygę i chcemy zmienić zdanie, to już nie wtykamy w to samo miejsce. Zostawiamy puste i układamy kwiaty obok.
Jeśli temperatura otoczenia jest wysoka, co kilka dni trzeba nawodnić gąbkę, co przedłuży żywotność kwiatów. I ważne – raz użyta gąbka nie nadaję się do powtórnego użycia.
Moje chryzantemy, które są bardzo wytrzymałe i pięknie pachną, to kwintesencja niejesiennej dekoracji. Idealna, zaklinająca rzeczywistość za oknem :).
Druga dynia, malowaną tablicówką, sama w sobie wygląda. Choć z ogonkiem byłoby o wiele lepiej.
Żeby nie było, że potwornych dyń u mnie brak, to markerem kredowym można ją „straszyć” do woli :). Obędzie się bez wycinania, skaleczeń i zdanie można zmienić, rysując inny wzór.
I w tym momencie obiecuję, że z dyniami koniec do następnego roku. Moja rodzina więcej potraw z dyni nie zniesie ;). Jeśli Wam mało, to tutaj malowane dynie w złocie, a tu świeczki w dyniach. Basta !!! Bo jeszcze mi wpadnie jakiś abstrakcyjny pomysł i w dyni będę mieszkać ;).
Kasia