Kozaczki domowe
Ich uszycie zajęło mi niewiele więcej czasu, co wymyślenie tytułu wpisu. Wcale nie tak oczywistego, jak i nieoczywiste są papcie, łapcie, bambosze, pantofle, lacie, papucie, laczki, ciapy… ;).
Kiedyś podczas rozmowy o pracę, przyszły szef poinformował mnie, że „obowiązuje strój biznesowy i pantofle”. Absurd żeby w pantoflach po biurze chodzić ;)… Szczęśliwie dopytałam i chodziło o szpilki :). Innym razem, nie mniej zabawne było pytanie koleżanki z Dolnego Śląska ” po co w Krakowie pantofle dziecku w przedszkolu ? „.
Myślę, że „kapcie” są uniwersalne, jednak nie chciałabym skonfliktować się z nikim, kto uznaje swoją regionalną czy nie, nazwę obuwia domowego za jedynie słuszną, tym samym doszłam do wniosku, że „kozaczki domowe” będą wystarczająco dyplomatycznym tytułem ;).
Dalej pójdzie już dużo łatwiej :).
Potrzebujemy:
- zbędny sweter
- filc
- włóczka lub mulina
- igła, szpilki, nożyczki, kreda krawiecka
Na filcu rysujemy kredą kształt podeszwy. Ja pomogłam sobie odrysowując od japonek. Równie dobrze można kupić gotowe, filcowe wkładki do butów w swoim rozmiarze i je obszyć.
Sweter syna posłuży za cholewkę. Dla niego kozaczki – powinien zrozumieć ;).
Obcięte rękawy są zaokrąglone, a żeby dopasować je do stopy zaznaczamy wcięcie i przycinamy.
Zdjęcie poniżej z rękawami na moich stopach chyba dobrze to obrazuje. Ten właśnie nadmiar przycinamy.
Jeśli Wasz sweter jest wystarczająco zbity, ten krok można pominąć. Mój się strzępił i obszyłam go zygzakiem.
Przypinamy szpilkami do podeszwy zaczynając od przodu, kolejno tył, a na koniec boki.
Przyszywamy kordonkiem lub włóczką i jak dla mnie byłoby gotowe :).
Dla syna ta długość cholewki na pewno nie przejdzie ;). Skróciłam, obszyłam i teraz mogę już śmiało uznać, że gotowe jest !
Przeprowadziłam testy na sobie i nie jest źle :). Nawet troszkę mu zazdroszczę i to pewnie nie ostatnie obuwie domowe, które wykonam przed zimą. Już wyobrażam sobie kłopot z tytułem, jeśli wyjdą krótsze od kozaczków domowych ;).