Warsztaty w Bacówce
Pewnie nie jestem szczególnym wyjątkiem, który ma tyle do zrobienia, tyle projektów do zrealizowania, tyle zaległości do nadrobienia, że na urlop i izolację od pracy, czasu nie starcza. Pracoholik w czystej postaci, który nawet na urlopie odpisuje na maile i odbiera „pilne” telefony ;). W tym roku po raz pierwszy udało mi się połączyć pracę z wypoczynkiem. Propozycja poprowadzenia warsztatów w hotelu Bacówka Radawa & SPA ****, wydała mi się fantastycznym pomysłem. Takie produktywne odpoczywanie, to ja rozumiem :). Swoją drogą, który hotel organizuje dla dzieciaków coś więcej niż dostęp do wifi ;). Wyobraźcie sobie, że jest jeden, stworzony dla dzieci i nie ma nic wspólnego z kiczowatym parkiem wodnym. A jak dzieci, to zebrałam wszystkie, które były w zasięgu, czyli syna, siostrzenicę, psa i jedziemy :).
Pamiętacie grę w kółko i krzyżyk, którą robiłam z kamyczków ? Te kamyczki były tematem warsztatów.
Kółko i krzyżyk z kamyków
Do wykonania gry potrzebujemy 9 sztuk kamyczków oraz woreczek z narysowaną markerem planszą. 5 razy kółko i 4 razy krzyżyk. Zamieniłam pionki na pięć kolorowych pszczółek i cztery biedronki. Wszystkie malowane farbami akrylowymi do drewna.
Dzieciaki zebrały całą górę kamyków na warsztaty, ja przygotowałam woreczki, farby i zaczęło się szaleństwo wymyślania, jakie inne owady, stworki mogą ozdobić pionki.
Zazwyczaj warsztaty prowadzę w zorganizowanych grupach, a każdy uczestnik siedzi grzecznie i dłubie swoje dzieło ;). Nie tym razem. Uczestnicy dołączali w dowolnym momencie. W dowolnym momencie również odchodzili i zostawiali prace na później. Bo mama woła, bo basen ciekawszy, bo chce mi się pić… Fajnie tak czerpać przyjemność z tworzenia, kiedy dzieci uczestniczą z wyboru. W końcu są wakacje, a na szkołę i obowiązki przyjdzie czas. Gdybym miała powiedzieć ile dzieciaków było na warsztatach, to nie mam pojęcia. Spokojny lasek, a ruch jak na bazarku ;). Żeby nie zginąć w tym zamieszaniu, wszyscy mieli podpisane swoje prace i schły sobie spokojnie w oczekiwaniu na kolejną wenę małego twórcy :).
A wena nie opuszczała. Tyle pomysłów na grę w kółko i krzyżyk, dorosły by nie wymyślił :). Panie opiekunki, które przez cały dzień organizują czas dzieciom, również wkręciły się w tą zabawę.
Troszkę obawiałam się, że farby akrylowe to zbyt wiele dla malutkich rączek. Nic podobnego. Pełna subordynacja w obsłudze farb dla dorosłych. Oczywiście zostałam zarzucona pytaniami, czy schodzi z włosów, czy można nurkować z pomalowanymi kamykami i inne, które potrafią się zrodzić wyłącznie w wyobraźni małego człowieka ;). Generalnie każdy uczestnik zakończył warsztaty w oryginalnym kolorze kończyn, włosów i twarzy :).
Poniżej kilka efektów naszej owocnej współpracy.
Pytałam dzieci następnego dnia, czy grały w swoje gry i wszyscy z dumą potwierdzili. Fantastycznie, że wrócą z wakacji z własnoręcznie zrobioną pamiątką.
Tyle o pracy, która raczej była przyjemnością, a teraz o samym urlopie.
Hotel Bacówka Radwa & SPA ****
Wstępnie przeglądnęłam ofertę hotelu Bacówka przed przyjazdem. Przeczytałam, że:
- hotel jest dla dzieci i tworzony przez dzieci
- mają jedną ze stu najlepszych kuchni w Polsce
- muszę zabrać kostium kąpielowy, bo do dyspozycji gości są dwa baseny oraz strefa spa
- mikroklimat Radawy jest porównywalny z tym nadmorskim, a w okolicy sporo ścieżek rowerowych
- hotel jest przyjazny zwierzętom
W to wszystko wierzyłam z dużym dystansem. Na miejscu zwariowałam. Jak jestem krytyczna i zawsze znajdę coś do czego można się przyczepić, tak w ofercie on line nic nie było przesadzone. Klimatu wypełnionego jodem oczywiście nie weryfikowałam ;). Przywitani zostaliśmy przez uśmiechniętą recepcjonistkę, przemiłego dyrektora oraz piękne wnętrza w stylu modern folk. Wszystko z pomysłem, klasą i dobrym smakiem. Dopieszczone w każdym detalu. Miód na moje oczy.
Klimatyzowany drewniany domek, który bardziej przypominał w pełni wyposażony apartament. Wszelkie udogodnienia dla dzieci. Krzesełka, podest, maty antypoślizgowe, mini szlafroczki… Pies, a wiecie że mój pies jest pełnoprawnym członkiem rodziny, miał swoje miski oraz poczęstunek powitalny od firmy Brit. Łóżeczko jak dla Yorka niemniej w żadnym hotelu nigdy nie dostał legowiska. Spał dumnie jak król :). Dla mnie zaś leżak, kawa, stolik i widok na zieleń.
Kilka metrów dalej rzeka, którą przemierzaliśmy kajakami.
Po eskapadach, czas na małe co nieco. Czy było smaczne ? Nie tylko było pysznie ale i pięknie podane. Dla dzieci zaś osobny bufet, któremu nawet najbardziej zagorzały niejadek, nie mógł się oprzeć.
Pozostając w temacie jedzenia i aromatów – szklarnia, która dla mnie była najpiękniejszym miejscem do odpoczynku. Dla szefa kuchni zaś, materiałem do komponowania potraw.
Tuż za rogiem zagroda dla owiec i króliczki. Tam dzieciaki można było spotkać najczęściej.
Mnie można było spotkać albo w szklarni albo w strefie relaksu.
Pisałam o dbałości o detale. Ogromne znaczenie ma dla mnie życie w zgodzie z naturą. W tym hotelu nawet hotel dla owadów znalazł swoje miejsce.
Wyobraźcie sobie, że Wasze dzieciaki bawią się teraz z rówieśnikami. Grają w tenisa stołowego, mini golf, oglądają bajki w sali kinowej, może tulą króliczki, czy biegają po łące pod czujnym okiem personelu… A Wy leżycie w strefie relaksu. W tle cicha, uspokajająca muzyka. Może być lepiej ?
Wszystkiego opisać nie sposób. Osobiście byłam oczarowana wnętrzami, pod wrażeniem profesjonalnej obsługi oraz zachwycona tym, że moje dzieci w Bacówce nie miały czasu na siedzenie z nosami w telefonach.
Gdybym nie doświadczyła, to w życiu bym nie uwierzyła. Nie uwierzyłabym też, że można stworzyć piękny hotel dla dzieci, w którym rodzice mogą także odpocząć. Że można trafić w gusta małych, zaspokajając potrzeby dorosłych. Z całą odpowiedzialnością i bez żadnego ale, polecam.
Kasia
Pingback: Meetblogin 2019 - relacja – Klinika DIY