Kalendarz adwentowy – tablica

W tym roku pracę nad kalendarzem adwentowym rozpoczęłam od wizyty w sklepie budowlanym. A to za sprawą pomysłu znalezionego w internecie, na wykorzystanie tablicy jako kalendarza. Bardzo praktyczny pomysł, bo ładnie wygląda, a co ważniejsze po świętach tablica nadal może służyć.

Dzisiejsza instrukcja, to trzy w jednym:

1. Jak samodzielnie zrobić tablicę,

2. Pomysł na kalendarz adwentowy,

3. Jak z drewnianych spinaczy zrobić wesołe bałwanki np. na choinkę.



Tablica DIY

Materiały:

W każdym markecie budowlanym możecie poprosić o przycięcie na wymiar plecówki i listew.

Moja tablica ma wymiary 39,5 x 60cm ( wraz z ramą ). Kupiłam dwie listwy ( kantówki ) dł. 90cm i szer. 4,5cm oraz płytę HDF 36x56cm ( kosztowała 2,51zł wraz z cięciem ).



Listwy przycięłam piłą do drewna 55 cm i 35 cm. Nierówności przetarłam papierem ściernym i spięłam tackerem. Możecie je skleić klejem do drewna.



Wstępnie spiętą ramę, przed bejcowaniem kawą rozpuszczalną, przetarłam gruboziarnistym papierem ściernym, żeby zrobić rysy na drewnie. Odpyliłam i pomalowałam kawą rozpuszczalną, która ładnie przyciemni drewno. W sumie dwa razy nakładałam kawę i zostawiłam do wyschnięcia. Tutaj więcej zdjęć i opis, jak przyciemnić drewno kawą.



Płytę HDF malowałam farbą tablicową  Space Creation. Łącznie trzy cienkie warstwy w odstępach czasu na schnięcie.

Kilka rad dotyczących tablicówki znajdziecie tutaj. Na przykładzie wazonów z butelek opisałam jak uniknąć rozczarowań i błędów. Jedno jest najważniejsze – po tablicówce można pisać kredą lub markerem kredowym, dopiero po 3-4 dniach.



Przyciemnioną ramę zabezpieczyłam dwiema warstwami lakieru bezbarwnego satynowego.

Przy okazji, jeśli macie dużą puszkę farby bezbarwnej i malujecie powierzchnię kolorowaną / bejcowaną, to najlepiej jest odlać potrzebną ilość do naczynia, żeby nie zabarwić pigmentem całej farby.



Po wyschnięciu płyty i ramy, możemy zbić tablicę w całość.

Użyłam malutkich gwoździków ( dł. 1cm ). Przydadzą się małe kombinerki do potrzymania gwoździ. Palcami również się da, ale troszkę trudniej utrzymać takie mini gwoździki ;).

Wcześniej niestabilna rama, wzmocniona plecówką, będzie pełnowartościową tablicą.




Tablica gotowa :).



Kolejny etap, to

Bałwanki z drewnianych spinaczy.

W tablicy / kalendarzu, który widziałam w internecie, sznurki do powieszenia słodyczy były przymocowane gwoździami do ramy. Szkoda niszczyć świeżo malowaną ramę, więc pomyślałam o przyklejeniu spinaczy.



Materiały:

  • drewniane spinacze
  • biała farba akrylowa lub kredowa
  • flamastry, markery
  • klej z brokatem Tesa
  • sznurek
  • pędzelek, nożyczki

Na Facebook, pokazałam film z poszczególnych etapów robienia bałwanków.

 


Chyba wszystko jasne ale dla formalności.

Klipsy pomalowałam dwiema warstwami farby kredowej.



Markerem i flamastrami, namalowałam bałwanki.



Klejem z brokatem ozdobiłam nos i guziki.



Na koniec zawiązałam bałwankom szaliki ze sznurków.



Prosta sprawa i dzieciakom na pewno spodoba się ta zabawa w ozdabianie spinaczy. Można je powiesić na choince, stroiku, spiąć bałwankiem prezent…



Albo przykleić do tablicy :).



Kalendarz adwentowy DIY

Mamy już tablicę, bałwanki, pora dowiązać sznurki i zawiesić słodycze.

Bałwanki przykleiłam plastrami samoprzylepnymi Tesa, które przecięłam na pół / wzdłuż. Nie wiem czy producent zaleca ich przecinanie, ale wtedy idealnie pasują do spinaczy :).




Kiedy już kalendarz zostanie „skonsumowany”, bałwanki można odkleić, przepiąć na choinkę, a tablicę… Sami wiecie gdzie może się przydać :).


Teraz ta najprzyjemniejsza część – słodycze!!!

  1. Zdecydowanie zalecam zakup większej ilości niż 24 sztuki. Wiecie jak to jest podczas szybkich zakupów. Człowiek na widok słodkości może być tak otumaniony, że w liczenie wkradnie się błąd… A nikt z nas nie chce, żeby brakło ;).
  2. Nadmiar cukierków bezwzględnie należy zużyć podczas wieszania na kalendarzu, bo z kolei nikt z nas nie chce, by z 24 dni, zrobiło się 30 ;).

I w tej słodkiej atmosferze wieszania, kalendarz adwentowy gotowy :).






Nie zawijałam czekoladek w dodatkowe papierki. Mój syn doskonale wie co jest w środku. Osobiście testował wieszany produkt ;). Poza tym kupiłam słodycze w kolorach, które idealnie pasują. W sprawie jakości smaków, nadal trwają testy ;). Jak na razie moim faworytem są te kokosowe :). To tak między nami, bo syn ( bidulek ), oczekuje 1 grudnia.

Kasia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *