Kalendarz adwentowy
W pokoju Patryka „stanęła” choinka, a na niej „zawisł” kalendarz adwentowy. Troszkę za wcześnie na choinkę, prawda ? Spokojnie, nie poszłam za przykładem marketów i tą prawdziwą ubierzemy dopiero w wigilię. Na razie to jedynie dekoracja przedświąteczna.
Jej największym atutem jest fakt, że jak na choinkę, nie zajmuje w ogóle miejsca. Nie licząc kawałka ściany ;). A kalendarz, tradycyjnie jak co roku, tyle że za każdym razem inny.
Pomysł na choinkę ścienną był pierwszy. Lampka nocna tylko ułatwiła wybór ściany. Tak, tak, to gwiazdka z Ikea. Wisi tak sobie po metamorfozie od dwóch lat i nadal nie rozumiem dlaczego Ikea produkuje ją w kolorze niebieskim. W jednej z pierwszych instrukcji opisywałam metamorfozę tej lampki ( tutaj link). Jej złotą wersję lubię o wiele bardziej :).
Choinka na ścianie
Potrzebujemy:
- papierowe taśmy washi
- nożyczki
Przy pomocy kolorowych taśm, wyklejenie choinki zajmie Wam kilkanaście minut. Taśmy których używałam nie brudzą ściany.
Jakoś nie wyobrażam sobie żebyście na potrzeby choinki montowali nagle lampkę na ścianie ;). Gotowa ozdoba lub wyklejona gwiazdka z taśm, na pewno godnie ją zastąpi.
Pomimo mojego umiłowania dla minimalizmu, czarna wersja była nazbyt minimalna. Dokleiłam girlandy i choinka gotowa :).
Na takiej podstawie, kiedy kalendarz dobiegnie końca, powieszę lampki led i inne ozdoby. Póki co został mało atrakcyjny kabel i istota koncepcji, czyli łakocie do powieszenia :).
Kalendarz adwentowy DIY
Potrzebujemy:
- mini klipsy ( w Auchan paczka klipsów 3,60zł )
- płatki samoprzylepne Tesa
- szary papier
- klej
- sznurek
- nożyczki
- SŁODYCZE :)
Do powieszenia klipsów używałam dwustronnie klejące płatki ale przeznaczone są one do wieszania fotografii, karteczek itp. Jeśli Wasze cukierki są cięższe użyjcie po dwa płatki tak, żeby cała powierzchnia klipsa była przyklejona. Na pewno całej tabliczki czekolady, płatki nie utrzymają ;).
Płatki są przeźroczyste więc w ogóle ich nie widać i nie brudzą ściany.
Z szarego papieru zrobiłam 24 torebeczki, spakowałam cukierki i przypięłam pakuneczki klipsami.
I wtedy nos pierwszego testera przywiódł do celu. Dobrze, że Lili nie zjada nic, co w misce nie leży, bo byłoby po kalendarzu ;).
Generalnie pomysł został ogólnie zaakceptowany, a w naszym domu to nie takie oczywiste. Teraz drugi tester, Patryk oczekuje na 1 grudnia :).
Ach i muszę dodać, że te brokatowe taśmy są aksamitne w dotyku i pięknie mienią się przy sztucznym świetle, czego nie udało mi się uchwycić na zdjęciach. W sierpniu bym ich nie użyła, za to przed świętami moje granice „śliczne”, istotnie ulegają klimatowi :).
Pierwsza gwiazdka u nas już jest :). A jak tam Wasze kalendarze adwentowe, gotowe ?
W jakim stanie jest ściana po odklejeniu taśmy?
Aż poszłam sprawdzić i poodklejałam w kilku miejscach. Po czarnych ( papierowych ) nie ma śladu na ścianie. Brokatowe zostawiają trochę kleju, ale przetarłam suchą ścierką i zszedł.
no fajnie, fajnie :) tylko nie boisz się, że jakieś wróżki czy inne skrzaty otworzą te paczuszki wcześniej ;) pozdrawiam :)
Ty już mnie nie strasz, bo ostatnio tak wszystko ginie, że to chyba jakieś wróżki – kompulsywne zbieraczki ;). Liczę na czujność Patryka, który dopilnuje swoich porannych racji glukozy :). Ewentualnie zaczniemy święta nieco wcześniej ;).
taka nowa świecka tradycja ;)
Pięknie wygląda :) Fajny pomysł i wykonanie, bardzo mi się podoba :) No i igieł nie trzeba sprzątać ;)
Ha ha, faktycznie, sprzątanie igieł odpada i nawet pro eko ;). Dziękuje Arleta :).