Legowisko w skrzynce
Wiedzieliście, że dorosły pies śpi 12-14 godzin na dobę ? Najwygodniej oczywiście w pościeli, co nie znaczy, że pupil nie zasługuje na własne łoże ;). Lili swoje dotychczasowe legowisko miała już zmęczone czasem i akurat w moje ręce wpadła skrzynka. Mówiąc „wpadła” wyjątkowo nie mam na myśli znaleziska, tylko nowiutką i pachnącą drewnem skrzynkę, którą dostałam od Joasi. Tej samej, która tworzy piękne rzeczy na Mum&Me, otwiera mi oczy na nowinki jak „drzwi wróżki” i zawsze służy konstruktywną krytyką. Tym razem jeszcze zbędną skrzynką :).
Joasi skrzynka była zbędna, a ja od razu widziałam jej szereg zastosowań . Wstępnie miała być stolikiem na balkon, potem jednak szafką w przedpokoju… Ostatecznie – czego nie robi się dla małego członka rodziny :).
Zanim jednak skrzynka stała się legowiskiem, przeprowadzałam przez kilka dni próby akceptacji projektu.
I przeszło :). Zapewniam, że na siłę psa w tą skrzynkę nie wpychałam. Wręcz przeciwnie. Kiedy zabierałam zaakceptowane już wyrko na warsztat, taki wyrzut sumienia w oczach za mną szedł.
Pies w akcie desperacji ratował się moim łóżkiem, a ja zebrałam niezbędne materiały:
Legowisko ze skrzynki
- drewniana skrzynka – 60x40cm
- biała farba akrylowa + barwniki
- tkanina + wkład/poduszka z Ikea ( 50x60cm – 6zł )
- stary koc
- pędzel, papier ścierny, brzeszczot / piła do drewna, pineski
Zaczęłam od usunięcia dwóch frontowych listewek. Została luka, którą uzupełniłam przyciętymi na wymiar listwami.
Całość przetarłam papierem ściernym i pomalowałam na biało ( jako podkład ).
Po wyschnięciu, jeszcze raz przetarłam papierem ściernym podniesiony włos i malowałam na ostateczny kolor.
Resztka farby została mi po malowaniu półki z szuflady. Dodałam tylko odrobinę żółtego barwnika, żeby złamać ten cukierkowy fiolecik.
Chciałam uzyskać efekt ombre na skrzynce.
Malowałam pędzlem, nieidealnie równo, za to z każdej strony. Najpierw pierwszy poziom ciemnym fioletem. Na kolejny pas rozjaśniłam farbę, białą, pomalowałam i jeszcze raz rozjaśniłam.
Skrzynka gotowa – czas na tapicerkę ;). Wykorzystałam dwustronną zasłonę, która czekała na swój moment w szafie.
Na poduszkę/wkład z Ikea, uszyłam poszewkę.
W podwójnie złożony pasek długości obwodu skrzynki ( minus wejście do legowiska ) wszyłam stary koc.
Doszyłam do podstawy ( zasłona + koc ).
Przypięłam pineskami do skrzynki, włożyłam poduszką i legowisko gotowe :).
Dlaczego pineskami, a nie tackerem oraz dlaczego poduszka ?
- Tak jak pierzemy swoją pościel, tak raz na czas dobrze by było wyprać pościel psią. Dzięki pineskom mogę ją szybko odpiąć, wyprać i przypiąć na miejsce.
- Poduszka, to wygodny pomysł kiedy podróżujemy. Zamiast zabierać całe legowisko, bierzemy samą poduchę. Pies ma swój zapach i czuje się prawie jak w domu. Do tego łatwo utrzymać ją w czystości.
To były plusy, a minusem jest to, że Lili w tym wyrku znika. Taki łóżkowy kameleon ;). Zdarza się, że poszukujemy psa, który odbywa nastą godzinę siesty. Jak dla mnie oznacza to pełną akceptację nowego legowiska :).
A Wasz pupil już ma legowisko, czy jednak pańska pościel ?
Lili zadowolona :) I kolejny pomysł na wykorzystanie skrzynki można dopisać do listy ;)
Siłą rzeczy zadowolona w końcu, bo dawali, zabierali … ;).
ooooo…! słodziak ta Wasza Lili :) i jakie ma teraz urocze legowisko ;)
Oj, potrafi kokietować maślanymi oczkami ;).
Pingback: Pojemnik na psie woreczki - Klinika DIY