Metamorfoza przedpokoju
Przedpokój, to bezsprzecznie wizytówka mieszkania, a moja wizytówka była drogą przez mękę. Gdyby nie to, że Google uznałby te słowa kluczowe jako wpis religijny, to tak zatytułowałabym tą metamorfozę ;). Najważniejsze, że to już za mną i mogę Wam pokazać jak przy niewielkim budżecie plus sporo pracy, odmieniłam tą przedpokojową porażkę ;).
Na to co widzicie złożyła się moja długa nieobecność w tym mieszkaniu oraz ukochana spółdzielnia mieszkaniowa, która systematycznie modernizuje stary blok z lat 70tych. Ja jestem nawet wdzięczna za te remonty i z tymi wszystkimi wizytatorami łapię wspólny język, ale kiedy już Ci panowie wymieniający piony wyjdą, to zostaję sama ze skutym kominem w łazience. A gdy przychodzi czas na wymianę instalacji gazowej, to nie dość, że nowa, „gustowna” rura ciągnie się przez całe mieszkanie, to jeszcze przed drzwiami wejściowymi mam rurowego węża w kolorze kanarkowym :). O globalnym remoncie balkonu tydzień po moim remoncie, w środku lata, przez ponad dwa miesiące już Wam kiedyś pisałam.
Kiedy wysłałam to zdjęcie koleżance, napisała tylko, że w końcu mam gdzie powiesić cotton balls. Nie da się ukryć, że styl wyraziście industrialny ;).
Tak między nami, jeśli rozważacie zakup mieszkania w bloku sprzed 40 lat, to zanim go kupicie i zrobicie na cacy, sprawdźcie co zarządca ma w planach, żeby uniknąć remontu po remoncie ;).
W każdym razie cierpliwie czekałam na zakończenie tych wizyt odnawiaczy wszystkiego i w końcu mogłam zabrać się za własny remont. Piszę to z duszą na ramieniu, bo nie wykluczam, że jutro jakaś karteczka na klatce schodowej się pojawi i na nowo coś mi się w mieszkaniu ulepszy ;).
Remont przedpokoju
Na początku był chaos ;). W zasadzie to był plan, który uległ nagłej zmianie na widok tej tapety.
Potem to już tylko usuwanie starej farby, łatanie dziur, gładź i w końcu malowanie na biało.
Biały zawsze robi robotę :). Zostawiłam istniejący tynk na wysokości lamperii, bo trzymał się jak dziki i pomalowałam na szaro. Wiem, że szary już bokiem wszystkim wychodzi, niemniej był idealnym tłem dla połączenia starego, ze współczesnym.
Najtrudniej było przykleić tapetę w narożniku ściany, która jest bardziej zawijasem aniżeli rogiem oraz wycinanki pod wszelkiego rodzaju kable i industrialną rurę ;). Generalnie da się, byleby ktoś podawał nożyczki.
To teraz lampy. Te kupiłam lata świetlne temu, za to działały i pasowały do motywu kwiatowego z tapety. Umyłam, osuszyłam, pomalowałam…
… i świecą dalej :).
Wieszak z czasów PRL został mi w spadku po babci. Chciałam, zostawić go w oryginalnym kolorze ale podczas usuwania warstw farby okazało się, że schodzi także złoty kolor.
Pomalowałam na biało i dodałam linki.
Wieszak numer dwa, jest moim ulubionym rozwiązaniem. Zrobiłam go analogicznie jak ptasie budki. Trafiają tu klucze, smycz psa, łyżka do butów…
Krzesło po przejściach także dostało drugie życie :).
Drzwi pomalowałam czarną farbą matową, a kropką nad i jest galeria.
Wyobrażacie sobie nie mieć babci, taty, dziadka, kuzynki, siostry… ? Tak się złożyło, że ja sobie tego nie muszę wyobrażać. Na Wielkanoc sprzedawca w kiosku zaproponował mi zakup kartek świątecznych do rodziny. No nie trafił chłop wyjątkowo w target ;). Mam za to rodzinną galerię :). Zdjęć i obrazów została mi taka masa, że niejeden przedpokój bym obwiesiła. W tej części przedpokoju powiesiłam te najważniejsze. I może zostawię Was w tym miejscu, na moim przedpokoju po metamorfozie.
A ile to kosztowało ?
- gładź, gips 20zł
- farba emulsyjna 50zł
- czarna farba 25zł
- barwniki 10zł
- tapeta 39zł
- klej do tapet 12zł
- spreje 15zł
- drewniany wieszak 10zł
- ramki na zdjęcia 20zł
- dywan Ikea 39.99zł
- stolik Ikea 39zł
- obicie krzesła 30zł
- listwy przypodłogowe 40zł
Łącznie: 349zł na cały remont przedpokoju ( praca bezcenna ).
To tylko fragment przedpokoju, który zawija się przez całą długość mieszkania, więc spodziewajcie się jeszcze więcej galerii, kwiecistej tapety i szarości. Póki co robię oficjalnie duże Ufff :).
Ta metamorfoza robi niesamowite wrażenie. A tapeta – po prostu WOW!
Dziękuję Julia :). Tapeta ma genialny wzór i to nie jej ostatnia odsłona :).
Jest totalnie piękna! Patrzę, patrzę i nie mogę się napatrzeć :) Gdzie ją dorwałaś?
A to dopiero dobre. Całe 39zł za rolkę w leroy merlin :). Cały projekt zmieniłam pod tą tanią tapetę ;).
To szacun, bo tapeta naprawdę jest przeboska! :D
Świetnie to wygląda <3
Bardzo się ciesze :).
a ja zawsze sie zastanawiam jak sie maluej drzwi do mieszkania ktore jest zamieszkane?wystawia sie je z futryny?bo rozumiem iż zostaly pomalowane równiez z zewnatrz?
Owszem od zewnątrz również, tyle że na biało. Nie wiem jak się maluje ale mnie zawsze wygodniej jest szlifować i malować po wyjęciu z futryny :).
Dziękuję :).
Fantastyczne. Za 350 zł taki efekt.
Dziękuję. I chyba trudniej byłoby mi tu upchnąć 3,5tys ;).
Eeee… Trochę się zgubiłam i sorry, bo nie chcę wyjść na bezdusznego niemilucha, ale czy WY MIESZKALIŚCIE Z TAKIM PRZEDPOKOJEM?!?! Jeśli tak, to ja współczuję i mam nadzieję, że nie będzie traumy po takim przeżyciu ;) Teraz jest CUDNIE. Piękna tapeta i w ogóle wszystko super się komponuje :)
W takim razie dobrze, że nie pokazałam całej metamorfozy małego pokoju z uwzględnieniem zdjęć przed, bo zalałabyś mnie współczuciem ;). Tak, po powrocie do polski mieszkaliśmy z takim przedpokojem i resztą zrujnowanych pomieszczeń, w oczekiwaniu aż wszystkie odgórne remonty zostaną zakończone. I dla jasności, nie w mieszkaniu socjalnym ;). Myślę, że traumę to ma do dziś sąsiadka, której pracownicy spółdzielni skuli nowiutką łazienkę, pospawali rury w bielusieńkim przedpokoju, a na koniec załatali jej te wszystkie niedogodności. Jej krzyk „ekscytacji” było słychać w całym bloku …
Czyżbym tym wpisem obaliła mit blogerki otulonej kocem, z kawą w ręku, na świeżo dostarczonej sofie ? Mam nadzieję, że tak. Nie bezduszny Niemiluchu, dziękuję, że doceniłaś moją pracę :). Ja tam wolę pokazać coś z niczego, niż wciskać kasę na siłę. Tapeta, moja ulubiona. I despacito, szykuj się na więcej :).
P.S. Do łazienki na razie Cię nie zaproszę ;).
bardziej mi chodziło o to, że: SZACUN Kobieto, że właśnie jako blogerka DIY, wnętrzarska, osoba z artystyczną i kreatywną duszą 'zniesłaś’ to wszystko i nie zwariowałaś, tylko ze spokojem stworzyłaś coś cudownego! bo jeśli to by było moje mieszkanie, to byłyby ofiary śmiertelne i kilku robotników już nie wróciłoby do domu, a obawiam się, że i kilku urzędników spółdzielni również… ;) wiem, że oni muszą i takie tam inne ważne powody, ale… ;) No! To tyle. Pozdrawiam i pokazuj więcej! Teraz już znam sytuację ;)
A kto powiedział, że nie zwariowałam ;). Normalni ludzie nie wytrzymują w takich warunkach i absolutnie rozumiem Twoje niedowierzanie :).
Super!
A jak zawiesiłaś zdjęcia? Przykleiłaś na taśmach? I gdzie tyle ramek za 2 dychy można dostać?
Nietrafiony target Ci się udał;)
Dziękuję :). Ramki wieszałam wstępnie na taśmach, żeby darować sobie robienie sita ze ściany, aż tu nagle eureka, że to jedna z dwóch gipsowych ścian w mieszkaniu i część jest na taśmach, a większość na gwoździach :). Sama sobie biję brawo za babską błyskotliwość ;). Czarne ramki ( największe ), kupione w Ikea po 7zł/szt. Reszta to takie, które miałam na stanie i tylko pomalowałam. Stawiałam na to, co mam żeby nie wyrzucać, a przy okazji nie kupować czegoś, co wystarczy odświeżyć. Wspomniany target bawi mnie do dziś. Mina pana w kiosku po mojej odpowiedzi ( tu przemilczę, bo humor nazbyt czarny ), bezcenna :).