Mieszkanie pod wynajem cz. 2 – Kuchnia
Na tym etapie remontu pod wynajem będzie o paśmie pomyłek i porażek ;). Począwszy od tego jak kuchnia wyglądała i z góry przepraszam za nieporządek. Zdjęcia robione były na potrzeby przygotowania projektu.
Widzicie tą szafkę pod zlewozmywakiem, notabene dwukomorowym ;). To są meble na wymiar zamówione przez moją babcię u znajomego stolarza ;). Kuchnia nie była mała, za to ilość mebli powalała. Witrynka (trafiła do mnie na balkon ), stoliczek wysuwany, tu szafeczka, tam komódka… było w czym przechowywać, za to z dostępem problem ;). A co najważniejsze – brak powierzchni roboczej.
Pawlacz, musztardowa lamperia i marmurkowe płytki mówią za siebie.
Plan był taki. Wykorzystuję istniejące meble, żeby nie inwestować w nowe, tym bardziej, że te całkiem wyglądały. Przesunąć instalację wodną, położyć nowe płytki, przemalować i już :). Bajka ;).
Robię projekt, zlecam pracę, zostawiam rzuty, instrukcje… pieniądze, wyjeżdżam i wracam na ewentualne korekty. Może już przesiąknęłam hiszpańską szczerością i naiwnie wierzyłam, że to się uda u nas w kraju ;). Zrobiłam casting na wykonawcę i pan Wojtek wzbudzał zaufanie, w dodatku rozumiał co to odpływ, czytał projekty… bomba :).
Na pewnym etapie pana Wojtka i jego ekipę brak nadzoru przerósł, sądząc po ilościach butelek, które znajdowałam po powrocie w każdym zakamarku. Uwierzcie powrót do polski był bardzo trudny. Z relacji mailowej i telefonicznej „jest gotowe”, a na zdjęciach wyglądało cacy…
Zdjęcie poniżej przedstawia to, co ujrzały oczy moje po przejechaniu samochodem 3500km z nadzieją, że ugotuję coś polskiego w nowej kuchni ;).
Może wystarczy tego użalania się i sarkastycznych złośliwości ;).
Pan Wojtek zaginął ;), sama wzięłam się za układanie puzzli, delikatne przerabianie i spore poprawki.
Pierwszy raz w życiu kładłam blat i o ile otwór pod nowy zlewozmywak wycięto mi przy zakupie blatu, to pod płytę elektryczną musiałam już sama. Spokojnie nie tą piłą na zdjęciu ;).
A dlaczego płyta elektryczna, do tego pod oknem ? Do tego zmusiły mnie istniejące meble, przepisy i na końcu – resztki zdrowego rozsądku ;).
Wracając do istoty – wynajmu i potencjalnych zainteresowanych. W poprzedniej kuchni była pralka ( Wiatka z lat 80tych ). Wypadało ją wymienić i dokupić zmywarkę. To obecnie już standard, jednakowoż w wypadku mieszkań dla studentów, wynajmowanych na pokoje już nie koniecznie. Moimi najemcami mieli być turyści, którzy najczęściej stołują się na mieście, stąd i rozmiar zmywarki.
Nie nazwałabym tej kuchni idealną miedzy innymi ze względu na brak szafki narożnej i powstałą dziurę. Tam trafia zwykle wiadro od mopa, które nie zmieściło się w łazience ;). Powiedzmy jest nieporównywalnie funkcjonalna z poprzednią wersją na wymiar ;). Wyposażona we wszystko czego turysta nie bierze ze sobą. Nie ma piekarnika ale mało który będzie chciał piec ciasta na urlopie ;).
Fajnie, bo udało się wstawić stół i krzesła, które wcześniej stały w salonie. Przy wykorzystaniu mebli, które były nie zrujnowałam się tym pomieszczeniem. Przyznam, że wolę przerabiać niż budować od podstaw :).
Podsumowując:
- nowe płytki,
- farby
- blaty,
- zlewozmywak i bateria
- uchwyty meblowe
Łącznie około: 1000zł w tym rurki, syfony, przełączki i inne złączki, niewidoczne acz niezbędne ;)
- AGD – zmywarka, pralka, płyta grzejna
i oczywiście robocizna dla pana Wojtka ;)
Szewc w dziurawych butach chodzi – to chyba trafne podsumowanie ;). Nigdy nie spuszczam z oka remontu u klienta, sobie to zafundowałam i jak mówi mój syn „dwa na dziesięć, nie polecam”.
Z czasem zamiast firanek dokupiłam folię samoprzylepną w serwisie aukcyjnym zasłaniając kiepski widok. Wyjątkowo nie okazało się to porażką ;).
Pingback: Mieszkanie pod wynajem cz. 5 - Salon - e-tui