Zakładki DIY
Zapewne każdy z Was opływa w ulotki, foldery, katalogi, które dostajecie wprost do skrzynki, w sklepach, w bankach… Sporo tych papierów staje na naszej drodze. Ostatnio Ikea ogłosiła, że nie znajdziemy już w skrzynkach nowego katalogu. Można go za to zamówić i odebrać w sklepie. Kupuję ten pomysł mimo, że lubiłam dostawać katalog wprost pod drzwi. Ja, bo dla wielu była to zbędna makulatura.
Z uszczęśliwianymi na siłę posiadaczami papieru wszelakiego, chętnie podzielę się pomysłem, jak te kolorowe pisma wtórnie wykorzystać. Tym razem nie jako ochronę podczas malowania, a na przykład modny ostatnio kolaż. U mnie w wersji zakładek do książek.
Zakładki DIY – kolaż
MATERIAŁY:
- ulotki, gazety, foldery, katalogi… papier wszelaki
- klej
- nożyczki
- ołówek
- przeźroczysta taśma klejąca
- dziurkacz
- sznurek / wstążka
Jeśli macie wykrojniki do papieru lub nożyczki z ostrzem wycinającym wzory, też się przydadzą.
Z katalogu wycięłam prostokąt, który będzie bazą zakładki. I chyba na tym mogłabym zakończyć instrukcję, bo dalej ogranicza nas wyłącznie wyobraźnia :).
Wycinałam elementy katalogu i przyklejałam z zapasem do bazy. Użyłam kleju uniwersalnego tesa®, który ma dwie szerokości końcówek. W przypadku zakładek, sprawdziła się ta cieniutka. W szczególności do drobnych elementów. Fajnie trzyma. Jest bezbarwny, bezzapachowy, jednocześnie nie łapie jak „kropelka” i mamy chwilę na zmianę decyzji.
Przycięłam nadmiar, równając do bazy i okleiłam drugą stronę. Łatwizna, a przy tym fajna, relaksująca zabawa.
Jeśli w ogóle możemy tu mówić o jakiejś trudności, to jest nią
„laminowanie” zakładek taśmą klejącą.
Czyli ich zabezpieczenie, domowym sposobem. Szerokość zakładki dopasowałam do szerokości taśmy. Przy czym dajcie sobie ok. 1 cm na margines błędu. Na wszelki wypadek, gdyby nie przykleiła się równo.
Żeby taśma idealnie przylegała, bez zagięć, najwygodniej jest przykleić ją do innej kartki, wsunąć pod taśmę zakładkę i sukcesywnie dociskać. Dokładnie tak, jak oklejanie mebli okleiną.
Po oklejeniu jednej strony polecam wycinać razem z podłożoną kartką. Wtedy taśma nie klei się do nożyczek oraz nie będzie się szarpać.
Analogicznie okleiłam drugą stronę zakładki, dziurkaczem zrobiłam dziurkę, dodałam kokardki i mamy to :).
Kolaż nie jest moja najmocniejszą stroną. O ile dobrze pamiętam, trzy razy z rzędu dostałam pałę za kolaż na plastykę syna. Wiem, że nie powinnam odrabiać za niego pracy domowej, ale podeszłam do tego ambicjonalnie po jego pierwszej jedynce z plastyki. Do dziś nie wiem dlaczego moje prace zebrały takie noty. Tym większą presję czuję pisząc, że jednak kolażowe zakładki zrobiłam. Nawet jak nie są kolażem, to świetnie się przy tej pracy bawiłam i polecam:). Tak dużym, jak i małym twórcom.
I błagam, bez pał w komentarzach, bo umrę otulona kolażowym koszmarem ;).
Kasia
Mi się wydaje, że 1 za prace kolażowe były właśnie dlatego, że zrobiła to pani, a nie syn. Nie rozumiem w ogóle podejścia odrabiania czegoś za dziecko, a tym bardziej prac plastycznych. Przecież prace plastyczne rozwijają kreatywność dziecka 🤷♀️
Absolutnie się zgadzam, tyle że pierwszą prace zrobił syn i dostał jedynkę ponieważ „nie był to kolaż”. Kolejne zrobiłam ja i również pały za „nie kolaż”. Starałam się żeby każdy kolejny kolaż był najbardziej kolażowy na świecie, jednak bez efektu ;).
Konkludując, mam podstawy sądzić, że zakładki też mogą nie być dość kolażowe :). Tylko tyle.
Potępiam odrabianie lekcji/wykonywanie prac za dzieci.