Metamorfoza krzeseł
Co powiecie na prostą metamorfozę krzeseł? Nie powiem, że szybką. Wymagały rozkręcenia, szlifowania i wymiany tapicerki. Plus czas przemyśleń, jak je odmienić ;). Ale było warto. Jak większość mebli trafiły do mnie wprost z wystawki. Trudno powiedzieć, żeby były to perły designu, niemniej w dobrym stanie i aż żal byłoby je zostawić na pastwę śmieciarki. Ostatecznie do ich przemiany, wykorzystałam również stare jeansy i gąbkę z materaca. Pełen upcykling :).
Jak odnowić krzesła?
Prosta sprawa. Rozpisałam to na poszczególne etapy. Możecie wszystkie pominąć, poza malowaniem ;). Jednocześnie nakład pracy zwykle jest wprost proporcjonalny do efektu końcowego i trwałości. A chyba taki jest cel, żeby było ładnie i solidnie :).
1. Rozłożenie na części – Po pewnym czasie użytkowania, krzesła mają poluzowane śruby, klej nie trzyma. Najlepiej jest je rozkręcić. Ułatwi to także szlifowanie poszczególnych elementów. Moje gibały się w każdą stronę i aż strach było na nich siedzieć ;).
2. Usuwanie starych powłok – Farba musi się czegoś złapać. W przypadku tych krzeseł powłoka była fabryczna, bardzo oporna. Nawet środek do usuwania lakierów nie dawał rady. Czasami wystarczy zmatowienie powierzchni, a innym razem niezbędna jest cyklina lub dużo papieru ściernego. Każdy element oszlifowałam prawie do surowego drewna.
3. Złożenie w całość – Krzesła miały drewniane kołki łączące oraz śruby. W otwory pod kołki nałożyłam klej do drewna ( typu Wikol ) i skręciłam w całość. Można malować poszczególne części, jednak moim zdaniem dużo wygodniej jest pomalować krzesło w całości.
4. Malowanie – To już sama przyjemność :). Malowałam przy pomocy pędzla, farbą akrylową Space Creations w kolorze „czarnym”. Na pewno nie jest kruczo czarna, bardziej grafit, co w wypadku krzeseł i jeansu moim zdaniem na plus. Fajnie się nakłada i dość szybko schnie. Niemniej kolejne warstwy należy nakładać dopiero po dwóch godzinach. Łącznie 3 warstwy. W tym po pierwszej przetarcie drobnoziarnistym papierem ściernym.
Czy ja muszę pisać, że każdą farbę przed przystąpieniem do malowania, trzeba dobrze wymieszać? To wiecie na pewno :).
Tapicerka z jeansu
Kiedy kolejne warstwy farby sobie schły, zajęłam się siedziskami. Gąbeczka licha. Wygoda godna fakira ;). Pewnie zanim została wysiedziana, miała jakieś 2 cm grubości.
- Usunęłam zszywki, tkaninę, gąbkę i na podstawie wymiarów sklejki, uszyłam obicia z jeansów w trzech kolorach.
Wymiar siedziska + grubość gąbki + zapas na zszycie + zapas na obicie.
Na przekór pierwotnej „wygodzie”, z grubością gąbki zaszalałam ;). Sprawdziła się na krześle w pokoju syna, na stołku Ikea, więc czemu sobie odmawiać tyle miękkości pod dupką :).
2. Ze starego materaca piankowego, grubości 5 cm, wycięłam prostokąty identycznych wymiarów jak sklejka.
3. Gąbkę przykleiłam do sklejki, klejem w spreju tesa®. To ważne, żeby ją zamocować aby się nie przesuwała podczas użytkowania. Klej ekspresowo i mocno łapie, więc trzeba to zrobić raz i na zawsze :).
4. Pozostaje obicie tkaniną siedziska.
I powiedziałabym, że obicie siedziska przy pomocy tackera, to taka sama przyjemność jak malowanie – niekoniecznie. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że zszywki nie chciały wchodzić. Walka była ostra. Dociskanie, syn trzymał – ja naciskałam, młotkiem dobijanie, kosmos jakiś ;). Brałam pod uwagę, że sklejka zbyt twarda, że tacker już stary… Po pierwszym, żałośnie obitym siedzisku, miałam dość.
Bez większych nadziei kupiłam kolejne zszywki w osiedlowym sklepie z materiałami budowlanymi. I stał się cud. Tacker działał, sklejka chętnie przyjmowała zszywki… Zupełnie inny komfort pracy i efekty. Nie lubię pisać negatywnych opinii. W tym wypadku muszę, bo może kiedyś traficie na takie zszywki, czy inny bubel i zniechęcicie się. Zszywki po prawej nadają się do zszywania najwyżej styropianu. Te po lewej SPARTA, kupione za połowę ceny poprzedników, mogę śmiało polecić.
5. Przykręcamy siedzisko i można siadać :).
Materiały:
- farba akrylowa Space Creations
- papier ścierny / cyklina
- pędzel
- klej do drewna typu Wikol
- gąbka tapicerska
- klej w spreju tesa®
- jeansy
- nożyczki, nici, maszyna do szycia, miarka
- tacker i zszywki
Efekt końcowy metamorfozy krzeseł…
Pozostawiam Waszej ocenie.
Zamiast robić im zdjęcia w domu, zabrałam na spacer. Na łono natury. Metaforycznie i fizycznie. Miały wylądować na wysypisku… Nie chcę zabrzmieć górnolotnie, ale dzięki kawałkowi materaca, starym jeansom, odrobinie farby i pracy, zasługują na miano przyjaznych naturze.
Nieraz używałam jeansu jako tapicerki i świetnie się sprawdza w użytkowaniu. Macie jakieś doświadczenia z jeansami w innej roli niż na tyłku? Pochwalcie się koniecznie.
Kasia
Pingback: Nie zmarnuj tego | Klinika DIY
Podziwiam pomysły, pracę i efekt końcowy :), coś pięknego ! Ja też z zszywkami walczyłam, takimi samymi. I też miałam takie myśli, ale nie wpadłam na to by kupić innego producenta… Drobna, ale cenna rada. Cały blog jest fajny, widać ogrom pracy, powiedzonka 😀
Bardzo mi miło i dziękuję :). Walkę ze zszywkami, do dziś pamiętam ;).