Chińczyk na stołku
Ten stołek, to było pasmo porażek i nie sądziłam, że kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, a jednak. W dużym skrócie przytargałam do domu bardzo stary taboret, którego doświadczenia widoczne były z każdej strony. Z zapałem przystąpiłam do drapania, opalania, szlifowania… I mogłabym już zakończyć całą historię, ponieważ był w takim stanie, że pasja do pracy odeszła. Albo wróci na śmietnik albo jego mankamenty zatuszuję planszówką ;).
Teraz najlepsze. Sytuacja miała miejsce grubo ponad półtorej roku temu ;). Gdyby nie fakt, że stale potykałam się o tą pomyłkę, to pewnie dzisiaj nie wyglądałby tak.
Wraz z zapałem do projektu, straciłam w między czasie pendriva zawierającego wszystkie zdjęcia, w tym całą instrukcję istoty stołka.
Plansza do Chińczyka na blacie
Spróbuję to jednak odtworzyć. Na kartce wymierzyłam i rozrysowałam układ planszy. Przyklejony szablon do blatu podwijałam w miarę uzupełniania kropek. Nie miało być idealnie i tu dzieciaki zdecydowanie poczują zew :). Korek lub pieczątka z gąbki namoczone w farbie i pola się robią.
Dzisiaj to tak jakbym opisywała metamorfozę metamorfozy ;). Tak taboret wyglądał zanim go porzuciłam. Trzy elementy: blat, nogi i docięta sklejka.
Całość, za wyjątkiem blatu i skarpetek przemalowałam na czarno.
Dno ze sklejki, przybiłam gwoździkami.
Kolor skarpetek jeszcze uległ zmianie i na koniec taśma dekoracyjna Tesa, którą także okleiłam rant blatu.
Nauczona doświadczeniem już nie przechowuję zdjęć na jednym nośniku. Za to niezmiennie Lili wcina się w kadr ;).
Pozostało zamontowanie zawiasów łączących blat z podstawą.
Tak jak nogi podkleiłam filcem żeby nie rysowały podłogi, tak w narożnikach przykleiłam gumowe kropeczki, które zapobiegną stukaniu i obijaniu się klapki. Cały komplet podkładek meblowych możecie kupić w Pepco za 4,99zł.
No to jeszcze
Pionki DIY
W końcu przydały się odkładane korki. Przecięłam brzeszczotem na dwie części, przetarłam kostką szlifierską i pomalowałam.
Farby, które wtedy rozmieszałam z barwnikami zdążyły się przeterminować, dlatego nie wszystko pasuje idealnie ale cieszę się, że w końcu udało mi się zrealizować projekt sprzed półtora roku :). Włożyłam w niego masę czasu i pracy. Na dzień dzisiejszy uważam, że są meble którym należy odpuścić. Chyba, że jesteście upartymi osłami jak ja ;). Dziś wolałabym kupić nowy taboret i zrobić to w jeden dzień ale wtedy pewnie nie wpadłabym na chińczyka.
W każdym razie mój nastolatek jest zachwycony, a ja… KONIEC :)!
rewelacja :D
Dzięki serdeczne :).
Super pomysł! i jaki fajny stołek ze schowkiem! :) Brawo dla Ciebie :)
Cieszę się, że mimo wszystko się udało :). Dziękuję :).
Super wyszło. Dobrze, że jesteś upartym osiołkiem ;) A ta taśma dobrze się trzyma? Pozdrowionka :)
Bardzo mi miło i dziękuję :). Taśma jest papierowa ale trzyma się super. Ponad dwa miesiące temu okleiłam nią włącznik ( używany systematycznie ) i nie ani ma przetarć, ani nie odchodzi. Pewnie na rancie blatu z czasem zacznie odchodzić, wtedy wymienię na nową. O ile mebel przyjmie się na dłużej, to zabezpieczę blat i rant lakierem bezbarwnym, a wtedy już dziecko mu nie straszne ;).
faktycznie – był też oklejany włącznik ;) dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :)
Witam.
To dopiero metamorfoza, świetny pomysł miałaś i od razu gra swój schowek będzie miała.
Serdeczności
Zapraszam Cię również na swoją „Pomysłologię…
http://jaga-babciaradzicotam.blogspot.com/
Super pomysł;)) i rewelacyjne wykonanie;)
Pozdrawiam;)
Dzięki Alicja :).
Piękny pomysł! :)
Absolutnie fenomenalny, prosty – super! Ciekawa jestem, jak granie wygląda w życiu? Rzeczywiście gracie na stołku? ;)
Pewnie, że gramy :). Póki co szczęście mi nie dopisuje i tylko raz wygrałam ale się nie poddaję ;).
Pingback: Półeczka ze starej szuflady - Klinika DIY
Pingback: Metamorfoza stołka - Klinika DIY