Miętowa taca
Po ostatniej tacy z tablicy miałam już pomysł na kolejną, tym razem wiosenną i z naturalnych elementów. Zostały mi listwy z łóżka, a dokładniej ich resztki, ponieważ się połamały i wymagały wymiany. Te właśnie resztki posłużą mi dziś to zrobienia wiosennej tacy :).
Potrzebujesz:
- deski/ listwy
- wkręty do drewna
- piła / wyrzynarka
- wiertarka
- śrubokręt
- farba do drewna
- barwniki
- lakier
- pędzel
- papier ścierny
- gałąź ;)
Podkład z antyramy o wymiarach 30x40cm posłużył mi za szablon.
Wyrzynarka zaniemogła już jakiś czas temu … została mi piła i skrzynka uciosowa ( przydatna rzecz, kiedy chcesz równo dociąć lub pod kątem ). Oczywiście z wyrzynarką było by dużo szybciej ale jak się nie ma co się lubi… ;).
I tak 6 sztuk… wyjątkowo nudne zajęcie ;).
Moje listwy były zbyt szerokie/wysokie ( 5cm x 1.5 cm) na ramkę, dokupiłam więc jedną cieńszą o długości 2.5m ( 1.5cm x 3cm ). Wystarczyła idealnie na spód i ramkę tacy.
Docięłam dwie cieńsze listwy na szerokość tacy i nawierciłam otwory.
Każdą wierzchnią listwę przykręciłam wkrętami.
Kupując wkręty weź pod uwagę szerokość listew, tak by nie były za krótkie ale i za długie, bo wyjdą na wierzch.
Skręcone w całość przeszlifowałam, wyrównując boki tacy.
Jeszcze tylko ramka i można malować.
Teraz ta przyjemniejsza część, czyli malowanie.
Zwykle zamiast gotowych farb kupuję białą farbę i barwniki, wtedy zabawa jest większa, często też zaskoczenie ;).
Do słoika wlałam białą farbę akrylową do drewna, z zapasem, tak żeby farby nie brakło. Jeśli zabarwionej farby braknie, to dorobienie identycznego koloru może być co najmniej trudne ;). Kolejno barwniki: większą kroplę miętowego i mniejszą cytrynowego.
A dlaczego w słoiku ?
- Na tacę potrzebowałam dużo mniej niż 0.5l farby.
- Zakręcony słoik posłuży jako shaker – prawie jak do drinków ;)
- Zakręconą farbę, która zostanie można jeszcze później wykorzystać.
Czasami wpadam na praktyczne pomysły i to był jeden z z tych momentów :).
Każda kobieta ma w swojej szufladzie lakier do paznokci. Te lepsze / droższe mają w sobie kulkę. Służy do równomiernego mieszania lakieru. Tym właśnie tropem poszłam … wysłałam dziecko na spacer po kamyk i moja „kulka” do rozmieszania świetnie się sprawdziła :-).
Malowanie zaczęłam od spodu tacy, na wypadek gdyby kolor nie był zadowalający. Na szczęście był idealny.
Spód gotowy :).
Pora na wierzch tacy.
Nakładałam pędzlem cienką warstwę zgodnie z kierunkiem drewna, tak żeby farba nie zasłoniła struktury desek i słoi.
Po wyschnięciu, a jak już kilkakrotnie pisałam, farba akrylowa szybciutko schnie w przeciwieństwie do tych śmierdzących ftalowych, przeszlifowałam całą tacę i pomalowałam dwukrotnie lakierem bezbarwnym.
Jeszcze jedno schnięcie, przetarcie drobnym papierem ściernym i ostatnia warstwa lakieru bezbarwnego.
Gałąź ;).
Na uchwyty miałam mnóstwo pomysłów. Wygrała gałąź znaleziona na spacerze.
Przycięłam piłą, przetarłam papierem ściernym i pokryłam lakierem bezbarwnym.
Aby zamocować uchwyty wywierciłam w nich dziurki.
Na zdjęciu poniżej nie widać, ponieważ wpadłam na to później, ale najpierw wywierciłam dziurki na wylot cieńszym wiertłem, tak żeby śruba weszła, a potem grubszym na głębokość 0.5 cm. Wtedy główki wkrętów nie będą odstawać.
A teraz to już tylko … podano do … łóżka :).
Pingback: Szara taca – e-tui
Pingback: Taca morzem smagana - Klinika DIY