Świeczki w cytrusach
Mróz za oknem, a ja tu z cytrusami ;). Zaczęło się od pomysłu na ciepłe dekoracje karnawałowego stołu, a skończyło nieumyślnie na syropie cytrynowym do zimowej herbaty. To pierwszy raz kiedy ze swoim „zrób to sam” zaglądnę do kuchni i to nie sama.
Czyż nie jest tak, że u babci najsmaczniej ? Pewnie jak już będę babcią, to i u mnie coś znajdziecie pysznego. Póki co kierowałam się radami Pani Krysi, u której syrop niezmiennie od lat gości w zimowe dni. Ratuje przeziębionych, dodaje aromatu herbacie i jest bardzo prosty do przygotowania :).
Zacznę jednak od tego na czym się znam ;).
Potrzebujmy:
- cytryny lub inne owoce cytrusowe
- tea ligts
- naczynie do roztopienia wosku
Owoce przekroiłam na pół i wydrążyłam miąższ łyżką. W miarę delikatnie, żeby cytrynę jeszcze wykorzystać, a smakiem mandarynki nagrodzić siebie :).
Wyciągnęłam tea ligts z form i oddzieliłam knoty od wosku.
Rondelek z woskiem podgrzewałam na wolnym ogniu, na podkładce, żeby powoli się topił.
Ułożone w cytrusowych foremkach knoty, zalałam płynnym woskiem i pozostało poczekać na zastygnięcie.
Kiedy świeczki zastygały przeszłam do efektu ubocznego – Syrop cytrynowy :).
Żeby go przygotować obieramy cytrynę, kroimy w plastry i układamy w słoiku…
Moja wydrążona cytryna nie wyglądała już tak idealnie ale pokroiłam w coś a’la plastry ;). Na dno słoika wsypałam łyżkę stołową cukru. Na to ułożyłam plasterki cytryny, kolejna łyżka cukru i tak na przemian. Ostatnia warstwa to cukier.
Według instrukcji Pani Krysi cukru powinno być tyle aby solidnie wypełniał / wnikał w cytrynę.
Sok który „sam się wycisnął” przy krojeniu, również dolałam do słoiczka. Zakręciłam i wsadziłam do lodówki.
Następnego dnia moje cytrynowe doświadczenie wyglądało jak poniżej – cukier poszedł na dno ;). Cytryna miała puścić soki i na to wyglądało ale… Telefon do Pani Krysi i sprawa jasna: „wymieszać, do całkowitego rozpuszczenia cukru”. Tak też zrobiłam i dałam mu jeszcze przez noc poleżakować w lodówce.
W zasadzie już po pierwszej nocy powinien być idealny, acz do babcinych pyszności mi jeszcze daleko, więc pewnie i syrop musiał dojrzeć, by być ;).
Następnego dnia poczułam się w końcu kulinarnym ekspertem, a przynajmniej Master of Syrop ;)!
Syn dopadł słoiczek i treść przeszła pierwsze testy – Mniaaam ! Poniżej widać, że na jednej łyżeczce się nie skończyło ;).
O wartościach cytryny zamkniętych w słoiczku na pewno nie muszę Was zapewniać. Mogę tylko zachęcić do spróbowania. Smakuje tak z herbatą, jak i podjadany wprost ze słoiczka :).
Niejednego chorego, Pani Krysia już tym syropem raczyła i wszyscy żyją :). Może pod jej czujnym okiem jeszcze powrócę tu z jakimś przepisem. Póki co cieszę się, że trafiłam na dość prostą instrukcję i nie poległam ;).
A jak się mają cytrusowe świeczki ?
Rozświetliły stół i ociepliły atmosferę w całym domu :). Przyznam, że nie miałam okazji, by pokazać Wam je przy świetle dziennym, ze stratą dla jakości zdjęć. To był pomysł na już, na sylwestrowy stół i czasu tak nie wiele, a dzień taki krótki… Mam jednak nadzieję, że zachęciłam.
Przytulnych wieczorów z pyszną herbatką Wam życzę !
Po sylwestrowej domówce, nieco przeschnięte ale nadal cieszyły oczy :).
Po publikacji tej instrukcji w tv śniadaniowej usłyszałam, że nie należy pić herbaty z cytryną. Ogromne było zaskoczenie, bo całe życie piłam właśnie taką w zimowe dni. Poczytałam i faktycznie „… Herbata w swoim składzie ma aluminium. Jest ono dla nas nieszkodliwe, ponieważ występuje w postaci trudno przyswajalnej. Podczas zaparzania herbaty metal w niewielkich tylko ilościach przechodzi do naparu, pozostała część kumuluje się w fusach….Sprawa komplikuje się, kiedy do gorącej herbaty w czasie zaparzania dodamy sok z cytryny. Aluminium z herbaty po dodaniu kwasu tworzy już przyswajalny cytrynian glinu, który może być bardzo szkodliwy dla organizmu. Odkłada się w tkankach, m.in. w mózgu, przypuszcza się, że może przyczyniać się do powstania alzheimera”
Podsumowując, syrop czy cytrynę dodajemy do herbaty dopiero po zaparzeniu i usunięciu fusów.
Tutaj link do źródła i szerszych informacji.
Pingback: Świece z ogarków - Klinika DIY