Nowa historia szkatułki
Od kiedy dzielę się tutaj pomysłami na metamorfozy i ratowanie gratów, trafiają do mnie przeróżne znaleziska. Czasami prawdziwe perełki, albo jak tym razem dębowa szkatułka, która leżała pod piecem przygotowana do spalenia.
Co tu dużo mówić – szału nie było. Wypaczone, porozklejane deski, a do tego spory ubytek na rogu i z tyłu skrzynki. Powiedziałabym, śmieć niepierwszej świeżości ;).
Przyniósł mi ją kolega. Gdyby nie dostarczył jej wprost do drzwi, to sama na pewno bym się na nią nie skusiła. Z drugiej strony sam fakt, że ktoś wierzy aż tak w moje możliwości, zobowiązywał ;).
Metamorfoza szkatułki
Pierwsza myśl, to decoupage… Zaczęłam jednak od umycia, szlifowania, szpachlowania ubytku i wyłoniła się całkiem urocza skrzyneczka. Żal ją było zakleić serwetkami, czy zamalować farbami. Najchętniej zostawiłabym ją całą drewnianą, tylko ten róg.
Tapetę w liście już znacie. Okleiłam nią ścianę i drzwi ( tutaj ). Resztki idealnie pasowały do starej szkatułki :).
Klejem do drewna wykleiłam wnętrze, które ma nawiązywać do dwóch listków, maskujących szpachlę.
Po przycięciu nadmiaru tapety, całość zabezpieczyłam dwiema warstwami bezbarwnego lakieru.
Wewnątrz dodałam dwa paski podtrzymujące klapę, uszyte z resztek płótna. Na koniec chwosty, które zastępują uchwyt i gotowe :).
MATERIAŁY:
- resztki tapety
- klej do drewna typu vikol
- bezbarwny lakier do drewna ( Bertek – półmat )
- papier ścierny
- szpachla do drewna i szpachelka
- pędzle, nożyk do tapet, nożyczki, linijka, ołówek
- tasiemka / resztki tkaniny
- gwoździe, młotek
- chwosty – swoje zrobiłam z bawełnianych nici
Przyznam, że nie nastawiałam się na szałowy efekt w przypadku tej szkatułki. Niby wiele czasu jej odmienienie nie zajęło, jednak ciągnęło się to w nieskończoność. Najpierw z braku pomysłu, potem liście nie takie były na resztkach tapety, a na koniec poszukiwania idealnego uchwytu. Zdecydowanie więcej myślenia, niż robienia ;).
Dzisiaj ją uwielbiam. Jest dokładnie moja. Prosta, drewniana, stara, nieidealna, z widoczną patyną… I z niespodzianką w środku :).
Kasia
Pingback: Nie zmarnuj tego | Klinika DIY