Przybornik z puszek
Wiem, wiem, monotematycznie z tymi jeansami, ale cóż poradzę skoro mam do nich słabość. Jak tylko trafia mi się choć resztka, to od razu znajduję zastosowanie ;).
W zasadzie co innego kierowało mną tym razem. Najzwyczajniej czekałam, aż wyschnie krzesło ;). Mogłam wypić kawę, ale w kuchni czekały puszki … sami rozumiecie ;).
Bez zbędnych tłumaczeń, skoro krzesło będzie jeansowe i farba została, to do kompletu przyda się przybornik na długopisy, na biurko.
Potrzebujesz:
- puszki
- farbę
- barwnik
- resztki jeansu
- pistolet i klej na gorąco
- nożyczki
Farbę wlałam do puszek. Tyle żeby starczyło na „oblanie” wnętrza każdej.
Kręcąc puszką, pokrywałam ją od wewnątrz. Wyjątkowo proste malowanie ;).
Aż po sam szczyt.
Obróciłam puszki na kuwetę z farbą, żeby zlał się nadmiar.
Po dłuższej chwilce ściekania farby, na kartki. Raz na czas podnosiłam, bo przyklejały się do papieru ;) i przestawiałam na inną kartkę. A kiedy już farba spłynęła, postawiłam już w normalnej pozycji. Teraz czekamy ;)….
O ile krzesło schło jakoś w miarę szybko, to puszkom dałam trzy dni, żeby sobie dojrzały do ostatecznego pokrycia ;). Możesz zacząć wcześniej, ale że mimo wszystko na dnie farby było ciut więcej, obawiałam się, że coś zarysuję.
Teraz mój ulubiony jeans. Jeśli nie jesteś tak świrnięta/ty, jak ja na jego punkcie może być inny materiał ;).
Zupełnie bym zapomniała o tym, co kiedyś było minusem, a tym razem pomocne było :)- pozostały klej po nalepce, na puszce. Ostatnio walczyłam z tym jak go usunąć, a przy oklejaniu ułatwił mi pracę, bo od tego miejsca zaczęłam przyklejać. Dalej już klej na gorąco.
Nadmiar przycięłam i równo podkleiłam. Jeansy były elastyczne i naciągały się w trakcie przyklejania. Bezpieczniej i wygodniej, było mieć nadmiar niż miało by braknąć ;).
To co w jeansie jest najfajniejsze, to, to, że nawet niewykończony jakoś wygląda :)
Przycięłam tak, żeby zostało na podłożenie około 1,5 -2 cm i nacięłam co 1 cm, aż do linii puszki.
Kolejno podklejałam nakładając na siebie następne.
Pewnie nikt nigdy nie będzie zaglądał pod spód ;) ale skoro już mam czas … narysowałam koło, które ma wykończyć puszkę od spodu. Mniejsze od średnicy puszki, żeby nie wystawało.
Klejem na gorąco przykleiłam i pierwsza puszka prawie gotowa.
Zostaje jeszcze widoczny nadmiar kleju. Nie wyciągaj go, bo wyjdzie zbyt wiele i znów będzie trzeba podklejać. Najlepiej jest przyciąć ostrym nożem lub żyletką.
Dokładnie tak samo obkleiłam większą puszkę. Tu na prawdę można poszaleć.
Rantem jeansów wykończyłam i zamaskowałam miejsce łączenia materiału.
Co tu dużo mówić.
Puszki idealnie pasują do krzesła, kontrastują z biurkiem … mam nadzieję, że ogarną kredkowo – pisakowy bałagan :).
Pingback: Zorganizowane puszki - diy