Metamorfoza biurka
Kameralne biuro odmalowane i tapeta przyklejona, przyszedł czas na poszukiwanie biurka. W zasadzie mam jedno ukryte w szafie ( tutaj ) ale do większych prac jak na przykład wykroje, trochę za małe. Poszukiwania rozpoczęłam od spacerów z psem po okolicy ;), a skończyłam na OLX. I nie da się ukryć, że miałam fart :). Obok wielu innych biurek w stanie agonalnym ( za kilkadziesiąt złotych ), było to właśnie, w świetnej formie i za darmo !!!
Szczęście nie skończyło się na znalezieniu ogłoszenia, bo jeszcze mogło nie być aktualne lub jak w tym wypadku, jedna pani zarezerwowała biurko do dnia następnego.
Droga Pani, bardzo dziękuję za nieodebranie biurka :). Nie wiem czy w Pani rękach miałoby się lepiej ale u mnie wygląda tak.
Zważywszy na wiek (około 20 lat), było w stanie wprost idealnym. Nawet w pierwotnej wersji wyglądało dobrze, tylko nijak nie pasowało do reszty.
Metamorfoza biurka
Istotną część czasu poświęciłam na jego oczyszczenie / odtłuszczenie. Wiem, ładnie wygląda na zdjęciu, ale nawet w najczystszym domu osadza się na meblach brud, a po 20 latach solidny tłuszcz w każdym zakamarku. Szlifowanie brudnej powierzchni mebla, to tylko marnowanie papieru ściernego. Papier zapycha się i można tak bez końca ;). Za to malowanie na brud, kończy się albo odpryskami, albo prześwitującymi plamami. A chyba nie o to chodzi, żeby się napracować i rozczarować efektem.
Kolejnym etapem było zmatowienie powierzchni. Duże płaskie powierzchnie przy pomocy szlifierki, a narożniki i zakamarki ręcznie. Tak, żeby nie uszkodzić forniru i tylko tyle, żeby farba miała się czego złapać.
Malowanie farbą kredową. Nie używałam podkładu, czego nie polecam i miałam duże szczęście, że na białym nic nie przebiło. Często czytam, że farby kredowe są tak cudowne, chwytają się czego popadnie, bez przygotowania powierzchni… To może wrócę do tych bajek, przy przecierkach na biurku.
Już kiedyś pokazywałam na przykładzie puszek ( tutaj ), jak uzyskać efekt ombre. Tu było troszkę inaczej. Najpierw nałożyłam dwie warstwy białej farby kredowej wałeczkiem, a trzecią pędzlem w pionie. Kolejno granatową farbą malowałam od spodu. Równe, proste i pewne pociągnięcia. Farby kredowe bardzo szybko schną, więc nim doszłam do końca, mogłam do granatu dodać szmaragdowy.
Przetarcia robiłam mokrą ściereczką. Nie papierem ściernym jak zwykle. Zaskoczeni ? To jak to jest z tymi farbami kredowymi, skoro pod mokrą ściereczką schodzą ? Farby kredowe mają ogromne plusy właśnie pod tym względem, że można z nimi pracować w sposób nieoczywisty. Nadają powierzchniom niepowtarzalną strukturę, widać każdy ruch pędzla, ale… Same w sobie nie są trwałą powłoką. Wymagają przygotowania powierzchni, jak i zabezpieczenia.
Lakierowanie. Wybrałam półmat firmy Bartek. Tej samej firmy lakierem malowałam tapetę na drzwiach. Dwie warstwy na całe biurko i jeszcze jedna na nogi oraz blat. Po każdej warstwie lekko przecierałam powierzchnię papierem ściernym.
Fajnie się nim maluje, suchy w dotyku jest prawie natychmiast, nie zmienia faktury ani koloru farby kredowej i jak zapewnia producent „pełne utwardzenie lakieru następuje po 24 h”. Sprawdziłam. Zwykle daję lakierom kilka dni zanim coś postawię na meblu. Tym razem następnego dnia położyłam kilka rzeczy na blacie i nic nie przywarło. Jeśli chodzi o trwałość tego lakieru będę mogła się wypowiedzieć za jakiś czas.
Podsumowując, malowało się całkiem przyjemnie i bez większych niespodzianek :). Połączenie granatu ze szmaragdem również uważam za dobry wybór. Biurko jest kolorowe, a jednak ma biały blat na czym mi najbardziej zależało. Całość pozostawiam Waszej ocenie.
Materiały:
- farby kredowe Space Creations – biała, marynarski granat, szmaragdowy
- pędzle i wałki
- papier ścierny
- lakier bezbarwny Bartek – półmat
Teraz jeszcze przydałoby się jakieś krzesło, półeczki nad biurkiem, organizer… Będzie co robić. Pozdrawiam serdecznie i do następnego :).
Kasia
Pingback: Komoda jeszcze raz – Klinika DIY
Pingback: Nie zmarnuj tego | Klinika DIY